Przegląd najciekawszych muzycznych premier ostatnich sześciu miesięcy 2023 roku.
K - GOŚCINNE WYSTĘPY
-
Kylie Minogue "Better The Devil You Know"
(22 marca 2016)Lipiec, a może się sierpień 1990 roku, Sopot.
Ojciec zabiera mnie nad Bałtyk. Mam 8 lat. Łazimy po plaży, ja babram się w piachu, pływam, jem lody, chodzę nieustannie umorusany tymi lodami, lody to w ogóle moje automatyczne skojarzenie z wakacjami. Koszulka z Czechosłowacji, spodenki z NRD, sandałki, typowy chłopiec urodzony na wysokości rozkwitu szaleństwa Generała W.J. Spalam się nieustannie, słońce grzeje, kto by wtedy myślał o kremie z filtrem jakimkolwiek (zapobiegliwa ciotka, u której spędzamy wakacje, próbuje nałożyć mi dobrą polską Niveę na twarz, Niveę, która łączy stary ład i nowy ład, Nivea to kolejny symbol w tej opowieści, coś co – jak na przykład potwornie słodki napój Ptyś – nie zniknęło z naszego domu, gdy Polska znana dorosłym znikała). Tata, pamiętam, mówi, że tyle się przez ten rok w kraju zmieniło, ja oczywiście kompletnie nie rozumiem, o co mu chodzi, obchodzą mnie tylko lody i woda. I muzyka. Pewnego dnia jedziemy na Jarmark Dominikański, jest tam ogromne stoisko z kasetami. Tata mi mówi: Synu. Wybierz sobie trzy kasety. Jakie tylko chcesz. Wybieram dłuuggo, same piraty, fatalnie skserowane okładki, rozjeżdżająca się czcionka, gdy dotkniesz okładki tusz zostaje Ci na rękach. Bacznie przyglądam się okładkom, próbuję rozpoznać twarze, które gdzieś tam kojarzę z "Tygodnika Ludowego" czy "Sztandaru Młodych", mini-okien na świat. Wybieram: "Violator" Depeche Mode, "Ten Good Reasons" Jasona Donovana. I Ją. W sumie zdradzam swą pierwszą muzyczną miłość, bo to nie Madonna – teledysk do "Material Girl" Telewizja Polska katowała nieustannie, a ja nie byłem w stanie oderwać wzroku od tego ZACHODNIEGO LUKSUSU. Wybór pada na Kylie i "Enjoy Yourself". Teraz się śmieję, że te zakupy ukształtowały mnie na zawsze – smutek, bezgraniczny smutek, rytm i bezbłędne melodie. Wtedy jednak po prostu chcę słuchać w domu muzyki na Kasprzaku. Dziś te trzy kasety są nie do odtworzenia, zajechane, pozaciągane, z zaplątaną taśmą. Słuchałem. Słuchałem. Słuchałem. "Mamo, kup mi kolejne kasety! Mamoooooo".
Koniec października 2014, Łódź
Ten koncert trwa już z dobrą godzinę, stoję w trzecim rzędzie golden circle (przecież musiało być golden circle), jestem spocony, leje się ze mnie, tańczę (albo próbuję tańczyć, przestrzeń mocno ograniczona, nie tylko ja czekałem na ten wieczór całe życie). I uświadamiam sobie, że (i) znam wszystkie teksty na pamięć, (ii) doznaję czegoś na kształt uniesienia, wzruszenia, transcendencji, zupełnie poza rozumem. Przeniesienia w czasie do tamtych wakacji, kiedy wszystko było prostsze, jednoznaczne, banalniejsze. Poczułem się znowu tym gówniarzem z rajtkach z RWPG. Nie umiem tego nazwać. Wtedy i teraz. Wzruszam się. A po koncercie nie umiem dojść do siebie przez trzy dni. Nie jestem w stanie się skupić na niczym, w uszach słyszę Jej muzykę, błądzę po jutjubie w poszukiwaniu nagrań z tej trasy. Szefowa mówi mi następnego dnia w pracy: idź do domu, nie nadajesz się do niczego. "Szefowa", jak to brzmi. W wakacje 1990 roku to słowo nie istniało w moim słowniku, a świat dorosłych wydawał się niemożliwy. Dużo się zmieniło. Ale pewne rzeczy zostały takie same.
I choć nie zagrała wtedy "Better The Devil You Know", swojej prawdziwej perły, nie mam Jej tego za złe. Ten dorosły Maciej umożliwił tamtemu małemu Maciusiowi – który nie wierzył, że to w ogóle realne – spotkanie na żywo z blond-torpedą. Pompatycznie? A jak, pierdolę to. Zróbcie sobie rachunek sumienia i spróbujcie tak uczciwie przyznać się przed samymi sobą, ile marzeń z dzieciństwa udało Wam się spełnić.