SPECJALNE - BRUDNOPIS

Daughters
Daughters

2010, Hydra Head 6.4

Wydany w 1991 roku Goat to świetny obiekt kultu. Jedyny kozioł i zarazem Jezus, którego wyznaję. W naszej sekcie jest również założony w mieście Lovecrafta zespół Daughters, który przez blisko dekadę przekazuje wiano hałasującym wcześniej. To krótka piłka, pałka rozkwaszająca nos, bo kolesie, w przeciwieństwie do stadionowej mazgaj-chuliganki, walczą na pięści i jak najbardziej dążą do bezpośredniego starcia. Przepraszam, tu biją, więc beksom radzę już opuścić salę. Udzielający się przecież w Fang Island Nicholas Andrew Sadler kąsa przesterowaną gitarą, a reszta grupy ani przez chwilę nie pozostaje dłużna. Otwierający ubiegłoroczny self-titled "The Virgin" wcale nie wydaje się zawstydzony, a drapieżny wstęp przypominający NoMeansNo rozwija się tam w całkiem dziki kocioł. W ten sposób piłując, świdrując i łomocząc Daughters wypełniają krótki album, który nie różni się stylem od poprzednich, a jednak pokazuje zespół w nawet lepszej, literalnie rozrywkowej formie. Tempo spada jedynie w końcówce: w mechanicznie kołyszącym "The Dead Singer" i sfreakowanym zwieńczeniu "The Unattractive, Portable Head", gdzie słychać tyleż Melvins, co Animal Collective. Wcześniej w czasie jednostronnej walki kilka masywnych fragmentów serwuje sierpowe knockdowny, a każdy kolejny gong, zamiast upragnionej chwili wytchnienia, jedynie wzmacnia echo rezonujące wewnątrz czaszki. Córuchnom brak może subtelności, za to pośladkami z pewnością zgniotłyby niejeden orzech.

Wawrzyn Kowalski    
12 czerwca 2011
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)