SPECJALNE - BRUDNOPIS

Benoit Pioulard
Lasted

2010, Kranky 5.9

Thomas Meluch aka Benoit Pioulard przedstawia: krótkie, nienachalne utwory na gitarę akustyczną, skąpane w pogłosach i ambientowych warstwach tła. Do tego doświadczamy multiplikacji gdzieniegdzie przesterowanego wokalu i dynamizujących całość delikatnych perkusjonaliów. Nie, to nie są smęty jakiegoś nudziarza śpiewane do pudła. Oczywiście, co mniej więcej trzy utwory następuje przerywnik w postaci opartej na field-recordingu ambientowej plamy: siedzimy oto w przedziale pociągu obserwując migoczący za oknem zimowy krajobraz bądź krzątaninę ludzi na stacjach. Meluch jest zapalonym fotografem, co wyraźnie znajduje swoje odbicie w ilustracyjnym charakterze jego twórczości muzycznej. Tak, on znów nagrał to samo.

Pomimo tej konstatacji nie starcza mi rezonu na zarzuty o zjadanie własnego ogona. Benoit Pioulard po to chyba jest w Kranky, aby czarować całym wspomnianym wyżej sztafażem. Wiadomo, nie są to wyżyny songwritingu. Gdyby nie zabiegi formalne, nikt nie zwróciłby uwagi na debiutancki Precis chłopaka z Portland, o ile w ogóle udałoby mu się go wydać. Trzecie wydawnictwo rodzi pytanie: rozwój czy postój?

Pobieżna analiza porównawcza Lasted i jej poprzedniczki Temper pozwala dostrzec pewne niuanse produkcyjne. Gdy gra piosenki, pierwszy plan stanowi bicie strun, ambientowa magma nie oblepia już tak bardzo, a wokal nie bywa już potraktowany takim lo-fi efektem jak chociażby w "The Loom Pedal". Brzmienie zyskuje na selektywności, choć obyło się bez wyraźnego przewrotu stylistycznego. Co więcej, taki "RTO" rozpoczyna się z niespotykanym wcześniej rozmachem, a minimalistyczny motyw klawiszowy czyni utwór najbardziej popowym w dorobku.

Benoit Pioulard zdaje się nieśmiało zmieniać kurs, co być może poskutkuje uniknięciem zesłania w odmęty zapomnienia przy okazji kolejnego albumu. Takim następstwem niechybnie zakończyłby się przerost formy nad treścią, którego ryzyko wisiało w powietrzu, gdy jak dotąd umiejętnie balansował na cienkiej linii wyznaczającej jego granicę. Zdaje się, że Meluch nie ma przed sobą bardziej wdzięcznej perspektywy niż szlifowanie formy w temacie solidnych, chwytliwych popowych piosenek – tylko tu widzę szansę na ponowne przyciągnięcie uwagi na dłużej w ewentualnej przyszłości.

Michał Hantke    
11 marca 2011
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)