SPECJALNE - Artykuł

The Road To Anagramowe Sekwencje: The Complete Galvin Paris

1 kwietnia 2011



Przez lata, Galvin Paris sugerował, że będzie zamykał drzwi na Galvin Paris. Wielu ludzi mu nie ufało. Nawet po tym jak zapowiedział swój finałowy, trzygodzinny show w Sali Kongresowej zatytułowany "Długie Pożegnanie", niektórzy nadal oczekują, że pięćdziesięciopięcioletni Paris wespnie się z powrotem na scenę w 2049. "Kiedy miałem 10 lat, to obiecałem sobie, że zrezygnuję przed szesnastką, a właśnie teraz mam szesnaście lat. Jeszcze chwila i poczuję się jak profesjonał", powiedział w wywiadzie dla "Hiro" w zeszłym roku. "Wiele piosenek, które napisałem, są tak dobre, jak zamierzam robić. Nie chcę się powtarzać. Więc co jest kolejnym golem? Być większym? Kolejny gol to zrobić więcej forsy. A to już nie takie interesujące".

"Nie uważam, żebym był wielkim songwriterem. Nie wierzę też, że jestem aż tak wściekle oryginalną osobą", mówił w wywiadzie dla Porcys w 2010, próbując podsumować swoje atuty i urok. "Nie sądzę, żebym był niesamowicie charyzmatyczny – nie zasługuję na odbiór jako indywidualny głos. Ale biorę muzykę bardzo na poważnie. I uważam, że dobrze manipuluję dźwiękiem. Interesuje mnie jak brzmienie działa na moje ciało i wierzę, że ma to wpływ na to, jak ma to wpływ na to, jak ma to wpływ na to, jak ma to wpływ na ciała innych ludzi".

Na tygodnie przed wydaniem debiutanckiego longplaya artysty, Anagramowe Sekwencje, opowiadamy historię Galvina poprzez jego kawałki. Wszystkie. Poniżej znajdziecie wszystkie dziesięć piosenek Parisa ułożone chronologicznie – od "Nuty O Mnie" po "Inspektora Skrzelaka" – sprawdźcie jak razem układają się w niezwykłą dotychczasową drogę tego obiecującego wykonawcy. –Borys Dejnarowicz


"Nuta O Mnie"

Pierwszy singiel z Parysz (EP), styczeń 2010
Napisane przez: Galvin Paris
Produkcja: Galvin Paris & Stanisław Paris
Zawiera sampel: DJ Woda, "Za Oknem" (2001)

Pewnie mało kto o tym wie, ale przed wydaniem debiutanckiego singla kariera Galvina Parisa także wyglądała całkiem obiecująco. Urodzony w 1994 roku w Pińczowie syn Stanisława i Honoraty od najmłodszych lat angażował się w działalność kościelnego chóru, który wspierał zarówno grając z powodzeniem na cymbałkach, jak i pilnując trzeźwości organisty, emerytowanego nauczyciela muzyki w miejscowej "Jedynce" - pana Mietka (unieśmiertelnionego potem w słynnej już "Kronice Mietków"). Jednak jak prawie każdy młody człowiek, także i Galvin przeżył w swoim życiu okres buntu. W gimnazjum przestał chodzić na religię, zainteresował się gotykiem, słuchał dużo Closterkeller, co paradoksalnie może w jakimś stopniu odpowiadać za tę nutkę mroku czającą się w niektórych jego piosenkach, zwłaszcza tych z późniejszego okresu twórczości.

Nasz bohater był postrzegany jako sympatyczny, pogodny młodzieniec, ale jego życie odmienił schyłek roku 2005. To wtedy "od Mikołaja" dostał pierwszy komputer (z modemem w dodatku) i los-figlarz sprawił, że trafił... No, chyba wiecie gdzie. Taaak, dobrze myślicie. A żeby było jeszcze ciekawiej, to jednym z pierwszych utworów, jakie znalazł wtedy na Porcys, była "Betonowa Transcendencja" autorstwa MC Błażeja i Terminatora. Ten hedonistyczny, wielopiętrowy hymn młodego pokolenia otworzył Galvinowi oczy i zredefiniował jego światopogląd. Młody Pińczowianin nawiązał pierwszy kontakt z niepokornym Terminatorem na czaterii i ta więź z czasem uległa zacieśnieniu. Mało kto wie, że chłopcy wspólnie spędzili tydzień wakacji w lipcu 2006, włócząc się po Polsce z namiotami i paląc blanty, nocami przy ognisku rozróżniając heideggerowskie sein od niemniej heideggerowskiego dasein. Wspólne nagrania były kwestią czasu, Paris chciał "uwspółcześnić" brzmienie OH odwołując się do raczkującej wówczas mody na electro. Terminatorowi było w zasadzie wszystko jedno, ale ambitne plany pokrzyżowała śmiała akcja antyterrorystów, którzy doprowadzili do osadzenia popularnego "Termiego" w poprawczaku. W skutek tego kontakt między dwoma młodymi artystami uległ, co oczywiste, zerwaniu i było to wydarzenie, które załamało uporządkowaną strukturę planów na przyszłość Parisa. Syn Stanisława długo czekał na powrót kolegi, ale grypsy od Kaczówki tylko potwierdziły jego najgorsze przypuszczenia. Galvin stoczył zwycięski bój ze swoim największym wrogiem - sobą samym - i postanowił, że pamięć o legendzie Obrońców nie może tak po prostu zniknąć. Wrócił do rodzinnego domu, rodzice (którzy poznali się - nomen omen - na koncercie Kraftwerk) przyjęli marnotrawnego z otwartymi ramionami. Stanisław Paris, długoletni nauczyciel języka polskiego w pińczowskiej "Jedynce", logopeda, pasjonat zabaw językiem, literat, niespełniony klawiszowiec synthpopowej grupy Ocean Wspomnień, znając problemy syna, postanowił mu pomóc. Wielomiesięczne katorżnicze treningi zbliżyły timbre Galvina do terminatorowskiej maniery, co przyśpieszyło nieunikniony początek nagrań i makiaweliczny plan Parisów mógł wreszcie wejść w życie.

Po dziś dzień, w zyskującej na introspektywności z chwili na chwilę dyskografii Parisa, "Nuta O Mnie" wyróżnia się jako ten najbardziej autobiograficzny. Nawijka, poprowadzona w stylu "strumień świadomości", z wielopoziomową, skomplikowaną żonglerką słowem, uderza porażającą lekkością i autentycznością. Przecież co on tam momentami robi. "Trzymajcie za mnie meble a kciuki / Wyrzućcie Leo" - doradzał związkowym działaczom, zajadle krytykując Beenhakkera. Pierwszy kawałek Galvina Parisa oczywiście w pewien sposób wypromował nieznanego nikomu muzyka z Pińczowa, natomiast sama struktura "Nuty O Mnie" dosyć jasno określa szablon budowy późniejszych kawałków młodego DJ-a, zwłaszcza tych utrzymanych w nurcie autobiograficznym. Są tu też ideologiczne parametry - gruby bit vs. chwacka nawijka, autentyzm vs. sarkazm, co tam tylko sobie chcecie. Tak zaczynają nieliczni, tak zaczynają najlepsi, tak zaczął Galvin Paris. –Kacper Bartosiak
"Szoping"

B-side "Nuty O Mnie", styczeń 2010
Napisane przez: Galvin Paris
Produkcja: Galvin Paris
Cut: Galvin Paris
Scratch: Galvin Paris

Trwający minutę i osiemnaście sekund "Szoping" siłą rzeczy pozostanie raczej dopiskiem w księdze kariery Parisa. Ten króciutki numer to jeszcze Galvin w poczwarce, dojrzewający u źródła MC Terminatora. Tak, to był moment, w którym można było nazwać Galvina Parisa imitatorem – słowa, frazowanie ("potem poszliśmy się napić / takie fajne / komPOTUUU"), GŁOS. Gość był praktycznie tym dla Terminatora, czym Elvisowie z Las Vegas są dla Elvisa. Tylko, że było coś niesamowitego w tym podobieństwie głosu – protoplasta Galvina przecież już tak nie brzmiał na ostatnich nagraniach. W "Szoping" jako żywo słyszymy Terminatora sprzed mutacji, która, jak dobrze wiedzieliśmy, przeszedł. Dzieciaki dziś mogą się tym nie przejąć, w 2010 unosiła się wokół dokonań patykowianina aura jakiegoś seansu spirytystycznego. Tylko, że duch mówił o rzeczach aktualnych, do tego w "Szopingu" robił to na tle fascynująco minimalistycznego, sztywnego electro bitu, który już zapowiadał dalszy kierunek rozwoju tego artysty. –Łukasz Konatowicz

"Solaris"

drugi singiel z Parysz (EP), marzec 2010
Napisane przez: Galvin Paris
Produkcja & aranżacja: Galvin Paris
Zawiera sample: Stanisław Lem, "Solaris" (1961)

Koniec dekady 00s to w środowisku polskiego niezalu okres sromotnego kaca po Obrońcach Hardkoru. Zatopieni w analizach śmiesznych mp3 i słabych nagłówków czasopism, zblazowani zbyt-dobrymi-jak-na-ten-kraj line-upami festiwali, opadający w abisalną niezręczność trollingu, słuchający indie użytkownicy serwisów społecznościowych nieco zaplątali się w nowomedialnej interpasywności raczkującego wszechpołączenia. Nie widać było na horyzoncie żadnego novum, niczego rozsadzającego ramy konwencji, zrywającego z historią czy popychającego bieg wydarzeń na nowy tor. WTEM! przysłowiowa cała sala, zupełnie bez przygotowania, zaśpiewała wraz z anonimowym przedłużeniem prefuse'owskiej tradycji glitch-fi, anonimowym projektem kogoś, kto tworzył muzykę na komputer, kradzione sample i zeszytowoszkolny faux-rap.

"Solaris" to taki trochę manifest usterkowego funkcjonalizmu, amatorskie grzebanie w oprogramowaniu, i to grzebanie cokolwiek futurystyczne: nie współczesne, bo nie ma społecznie usankcjonowanej kategorii dla przekazu śmiesznych mp3 w formie zdekonstruowanego hiphopu; nie retro, bo najpierw trzeba mieć współczesny software i zestaw rudymentarnych odniesień, żeby móc go potem rozsadzić. I teraz dlaczego ten małolat przywołuje arcydzieło historii o niepomyślnym kontakcie z wyższym, nadspołecznym konstruktem mieszającym nam w pamięci? Dlaczego na naszych oczach ćwiartuje Obcego? "Ja z klubów to lubię Brazylię-ee-eeeee—e-eee-ę…". –Mateusz Jędras

I   II   III  

BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)