SPECJALNE - Artykuł

Antologia Polskiego Stonogawave'u: 20 najlepszych remixów Zbigniewa Stonogi

26 października 2016

10"Mnie Stać Na Wszystko"

Zrozumcie temat: najdziksza impreza polskiego Jet Setu w pięciogwiazdkowym Marriotcie. Hedonistyczna urodzinowa rozpusta, ku czci szatana, na koszt naszego króla – bo go po prostu stać. Majestatyczna kreska koki ciągnąca się wzdłuż hotelowego holu wciągana przez najdroższe sądowe kuhwy w łańcuchach ściągane z całej polski u stóp świetlistego złotego tronu zepsutej boskiej anty-trójcy nawijającej cyniczne linijki o swoich roleksach i szampanach za kilka-tysięcy złotych. Dan Bilzerian? Kim ty chłopcze jesteś? Tracz, Stonoga, Testo, czy ktoś jest w stanie wyobrazić sobie lepsze kolabo? Stojąc po kolana w zanieczyszczonym śniegu, możesz lizać hotelowe okno z nieukrywaną zazdrością, w oniemiałym zachwycie obserwując nieskończony karnawał bogactwa odbywający się wewnątrz. Nie przejmuj się, miejsce znajdzie się tutaj dla każdego zbłąkanego wędrowca, chodź do środka, tu jest ciepło, może na pocieszenie kawałek tortu. Chcesz kawałek? Masz poczęstuj się... –Michał Kołaczyk


09"Shake It Off"

Stonogawave – jak każdy szanujący się gatunek – charakteryzuje się ciągłym rozwojem. Zaczynało się od mocno chałupniczych przeróbek, w których pomysł zdecydowanie brał górę nad wykonaniem. Stopniowo coraz większą rolę w tym wszystkim zaczął odgrywać warsztat i "Shake It Off" to idealne tego świadectwo. Proste patenty – powtórzenia ("Śmiał / Śmiał, śmiał" <3) i delikatny autotune – prowadzą do porywającego refrenu, w którym Zbiggie kolejny raz mówi jak jest. Warto docenić też wjazd z buta drugiej zwrotki (1:08), ale największe wrażenie robi dla mnie "A szkoda gadać / Szkoda strzępić ryja" wykorzystane w podprowadzeniu do refrenów. Idealny timing tego patentu i jego kreatywność wzruszają za każdym razem i wzruszać będą tak długo jak długo aktualne pozostawać będą cytowane tu słowa wieszcza. –Kacper Bartosiak


08"Nic Się W Tym Kraju Nie Zmieni"

Jest taka scena w ostatniej części filmowej trylogii Matrix, w której Neo i Trinity lecą swoim rozpadającym się statkiem, atakowanym przez te śmieszne maszyny-ośmiornice, na pewną śmierć. Lecą z wielką prędkością wśród błyskających piorunów i dopełniającej mroczną atmosferę muzyki Davisa, wiadomo, że zaraz się rozpierdolą, ale na parę sekund udaje im się wzbić ponad chmury i doznać ostatniej błogiej chwili przy promieniach zachodzącego słońca. Główny bohater naszego ficzera ma w swoim kultowym wystąpieniu analogiczny przebłysk. Na paręnaście sekund zapomina o sądowych kurwach i małych karakanach i DZIĘKUJE KOCHANEJ garstce. Ten fragment za każdym razem rozczula mnie tak samo, a nie w każdej przeróbce jest uwzględniany. Za to w omawianym tracku został potraktowany z należytym szacunkiem, służąc za intro. Dalej mamy jedno z bardziej chwytliwych zastosowań "trąbki Stonogi" – Zbigniew trąbi i leci z wokalem jednocześnie, a w zwrotce perfekcyjnie przeciągnięte "NIIC" potęguje siłę przekazu sfrustrowanego polityka. W ogóle wszystkie te "Lean Ony" i "Poker Face'y" to klasa, ale jednak łatwizna, oczywistość. A tu niejaki de'eF wyciągnął taki numer i też siadło. Cudo. –Stanisław Kuczok


07"Kuklo Jambo"

Gdyby z pojęcia "stonogawave" wyciąć mikronurty, "kuklo-gaze" byłby z całą pewnością najważniejszym z nich. Właściwie całą naszą listę można by bez grama przesady ochrzcić jako kuklo-listę. I teraz: wyobrażacie sobie to zestawienie bez "Kuklo Jambo"? Ja miałbym kurwa w piździe taki ranking, wypierdalamy ten ranking, wypierdalamy jeszcze dzisiaj, jak pan Zbigniew z Polski. "To przez was debile / kukle kurwa swędzą mnie" i mógłbym na tym zakończyć, toż to jeden z najlepiej zestawionych dwuwersów całego gatunku, ale nieee, oprócz tego na wstępie, jak gdyby w opozycji do wakacyjnego vibe'u, dociera do nas wysapane zblazowanym głosem "Ja mam to kurwa w piździe…". Instant klasyk. Co tu dużo mówić: "Kuklo Jambo" to dzieło esencjonalne. –Wojciech Chełmecki


06"Take On Me"

Jestem pewien, że zloty zatwardziałych fanów grupy a-ha, niejednokrotnie kończyły się na rękoczynach, kiedy po small-talkowym pituleniu o kolejnych reedycjach znakomitego Hunting High And Low na języki w końcu wchodził prawdziwy spór o to, które "Take On Me" jest właściwsze? Stosunkowo niewiele osób zdaje sobie sprawę, że początki utworu sięgają już 1981 roku, kiedy to Bridges – pierwszy zespół Påla Waaktaara i Magne Furuholmena, stworzył "The Juicy Fruit Song", ze zdecydowanie bardziej gitarowym, wręcz post-punkowym charakterem, ale w tle nie zabrakło też tej niepowtarzalnej melodii syntezatora. Dziś każdy zna finalny albumowy singiel, który nieprzerwanie zachwyca ponadczasowością, chwytliwością i oczywiście teledyskiem, z niemal 314 milionami widzów na youtube.com. Nie traktujmy tego jednak jako oczywisty dowód na swoją wyższość, bo między tymi tłumami, ukrywają się nieliczni entuzjaści pierwszej wersji z 1984 roku, stanowiąc niebezpieczną terrorystyczną bojówkę ubraną w podarte ciuchy, której również nie można zlekceważyć.

Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Wszystkie argumenty za i przeciw, stały się banalną kłótnią w piaskownicy wraz z momentem, gdy w muzycznym kasynie Zbigniew Stonoga zadeklarował krupierowi, że wchodzi do gry. Jego cover "Take On Me" wyróżnia od oryginału przede wszystkim to, że w zwrotce śpiewa unisono z linią melodyczną, co jest podejściem wręcz rewolucyjnym, odważnie, ale jak najbardziej udanie, odbiegającym od kanonu. Jeżeli to dla was za mało, zwróćcie też uwagę na outro, brzmiące jak nieokrzesany sample żywcem wycięty z fragmentu Discovery Daft Punk. Cóż za połączenie? Niedosyt budzi jedynie krótkość tej interpretacji, ponieważ bardzo chciałbym usłyszeć pełną wersję coveru, ale niestety pan Zbigniew podszedł do słuchaczy w punkowy sposób, po niecałej minucie jasno przekazując, że "szkoda było na was cokolwiek". Robi to. bo wie, że i tak stoi na wygranej pozycji. Kiedy w Polsce zapytasz przeciętnego młokosa kim jest Stonoga, z miejsca zasypie cię linkami do najlepszych nagrań, a co powie na analogiczne "kim jest Morten Harket"? Pewnie nic. Co z tego, że koleś ma norweski tytuł szlachecki i szczyci się "Orderem Zasługi" nadanym przez Króla Haralda V? A schwytał chociaż jednego pedofila? Odpowiedź brzmi – nie. –Artur Kasprzycki


05"Wrecking Ball"

Na papierze Zbigniew Stonoga i "Wrecking Ball" to połączenie idealne, w praktyce – jeszcze lepsze. Przyznam uczciwie, że moc singla Miley dotarła do mnie z opóźnionym zapłonem, a ten remix tylko podkreśla jego pomnikowość. Powyborczy lament pasuje tu doskonale, a "postmodernistyczna żonglerka cytatów" w wykonaniu użytkownika Kaktusa za każdym razem trafia w punkt nie gorzej niż Marcin Meller. I tak, dwie zwrotki są tu tak naprawdę jedną zwrotką, ale mówimy tu o zwrotce wybitnej, więc nie mam z tym problemu. Fragment "Sądowe Kurwy Oskarżały Mnie / Bezpodstawnie-e" uważam wręcz za jeden z najwybitniejszych momentów całego gatunku. A refren... Pojawienie się w tak monumentalnej kompozycji to jedno z większych osiągnięć, jakimi "Sumlińskie, Kanie, Rachonie" mogą się pochwalić w ostatnich latach. –Kacper Bartosiak


04"Państwo Antyludzkie"

Chad Kroeger wyszedł na dwór, dobrze czuł się samotnie. Opierając się o pobliską wierzbę, sięgnął do lewej kieszeni swojej skórzanej kurtki i wyciągnął świeże opakowanie złotych Davidoffów. Słabnący już ognień z czarnego Bica na ułamek sekundy oświetlił jego zmęczoną twarz. Z letargu i zadumy wyrwał go przeszywający dźwięk nadjeżdżającego pociągu. To był znak. Nie wyciągając papierosa z ust, wsiadł do swojego czerwonego Ferrari 458 Italia i pognał w dal. Musiał to z siebie zmyć, trud, który sam sobie zadał, był nieludzki. Wciąż słyszał, czuł te otaczające śmiechy. Choć oddalał się od nich z zawrotną prędkością, one spuszczone nie dawały mu spokoju. 118 złorzeczeń, tez przybitych do jego serca. To musiało się skończyć. Poprawił włosy i docisnął gaz, znikając w toni październikowej nocy.

Wiatr dął w luki poddasza, wydając osobliwy dźwięk. Nastąpiła zmiana, Bestia się narodziła. Wstając powoli z łóżka i spoglądając na swoje obolałe stopy, nie mógł jednak ukryć zadowolenia. Nie ma już odwrotu, ale czy właśnie nie tego chciał? Wszystko runęło, wszystko ułoży się ponownie. Prawdziwa natura nie pozwoli mu dłużej czekać, nadszedł ten moment, nic już nie stoi mu na przeszkodzie. Nagle poderwał się i skierował swoje kroki do łazienki. Patrząc w lustro wiedział, że jedyną osobę, której może teraz zaufać widzi przed sobą. Tymczasem. Telefon. Nieporozumienie i gorzki śmiech. Oskarżenia okazały się bezpodstawne. –Antoni Barszczak


03"Feel Kukle"

Ktoś gdzieś ostatnio napisał, że Gorillaz to ważny, pionierski projekt, bo z kilkunastoletnim wyprzedzeniem przewidział multimedialny charakter bieżącej muzyki, jako fikcyjna grupa wizualno-komiksowo-wirtualna. Nie zmienia to faktu, że nikt poza może Brentem D (który zjadłby mielonkę dla psów podpisaną "Albarn" i to ze smakiem) nie wraca do nagrań Gorillaz, a nawet wydaje się to wręcz ewentualnością iście surrealistyczną. Po wielotygodniowym katowaniu kolejnego szlagieru stonogawave'u budzisz się nucąc riff przewodni "Feel Good Inc.", a takiej sztuki dokonują tylko najwięksi mashupowi czarodzieje. Nie bez kozery powiem, że nie umiem zapuścić "Sexual Healing" czy "Kobiety Są Gorące" bez skojarzenia z OH, a to o czymś świadczy. Ostatni raz tak swawolnej i zarazem diabelsko chwytliwej adaptacji podjął się niejaki Szeryf HH przy okazji sklejenia Pei z "You're The One That I Want". Wciąż "chodzą po wolności" rapowe mordy, które tego nie znają. Ostatnio wtajemniczyłem znajomego konesera i zamurowało go, jak to siedzi: Meller w punkt dosłownie.

Ah, "Feel Kukle". Podoba mi się, jak ktoś porzucił harmonizatory na rzecz wyzyskania giętkości frazy i dopasowania rytmizacji, jakby naturalnego flow monologu Zbyszka do wybranego bitu. Autor tego kolażu zdaje się mówić: melodyjna nawijka JUŻ TAM JEST, wystarczy ją odpowiednio zmontować, bez specjalnych manipulacji na samej tkance. Stąd wzięły się te ciarkogenne hooki w rodzaju przyśpieszanego i znów zwalnianego "Zniszczy was... Sumlińskie, Kanie, Rachonie..." albo "Robota kurwa w korporacji...". A przede wszystkim żaden inny hit Stonogi nie ma tak kozackiego intro, w którym nareszcie oddano to co cesarskie niedocenianej gdzie indziej linijce: "wyłącz ten telefon, bo ci go wyłączę na amen". Swaaaag. Reasumując, Ris Paul Ric na łamach "Washington Post" udowadnia, że w 2016 roku rap ma swoją nową złotą erę i stanowi epicentrum muzyki rozrywkowej, ale przed usłyszeniem "Feel Kukle" nie potrafiłbym przychylić się do tak odważnej tezy. Teraz to co innego. –Borys Dejnarowicz


02"Coś Się, Coś Się Popsuło"

Już od pierwszej wspinaczki wokalnej pod koniec drugiego wersu "Coś Się, Coś Się Popsuło" jawi się jako bezdyskusyjny klasyk stonogacore'u, stonogawave'u czy jakkolwiek chcecie to nazywać. Poza oczywistymi walorami związanymi z dopracowaniem całości, czyli nieskazitelną produkcją muzyczną czy też wzorcową okładką singla, wysokie miejsce na mojej osobistej liście remix "Jolki" zawdzięcza przede wszystkim uchwyceniu tego pierwiastka popularności pana Zbigniewa, który związany jest z postępującym rozwiewaniem złudzeń wśród młodszej części społeczeństwa i poczuciem rezygnacji, jeśli chodzi o nieprzerwaną statyczność sytuacji politycznej w Polsce.

"Lean On" i większość innych stonogowych szlagierów ujmują głównie kuriozalną chwytliwością, tutaj z kolei dominuje dramaturgia i SZCZEROŚĆ PRZEKAZU. Należy zwrócić uwagę, że wszystko dzieje się na naszych uszach, a słowa w przeciwieństwie do wielu innych remixów, nie sprawiają wrażenia przypadkowej zbitki, która ma po prostu jakoś pasować do muzyki, ale rozwijającej się narracji. Jej kulminacyjny moment starannie przygotowuje prechorus, by ekstremum zgorzknienia osiągnąć w nieodwracalnej, wstrząsającej deklaracji: "Bilet kupiony, dzisiaj wypierdolę" (doceńcie paralelę z oryginałem – "Eeeemiiigrowaałem…"). W efekcie otrzymujemy kamień milowy gatunku – w wersji rzeczywistości, w której zapotrzebowanie newsowe Polaków zaspokaja "Gazeta Stonoga", przeróbka numeru Budki Suflera rokrocznie wygrywałaby Top Wszech Czasów Trójki. –Piotr Ejsmont


01"Lean On"

W październiku ubiegłego roku ekscentryczny przedsiębiorca Stonoga zawiedziony wynikami wyborów parlamentarnych wygłosił obfitą w bezpośrednie wulgarno-komiczne formy, klasyczną już mowę, która zdobyła kliki internautów swoją kreatywnością i ekspresją. Deklamacja pana Zbigniewa jest topowym osiągnięciem kultury samym w sobie, jednak nie odkrylibyśmy pełni jej wielkości bez piosenkowych remake"ów, które zapoczątkował youtube"owy producent Ekiso, ujawniając jakim potrafi być również Zbigniew Stonoga wielkim wirtuozem autotune"a. Zapewne w domyśle czysto humorystyczna, jednak bezbłędnie wyegzekwowana próba zapoczątkowała piękne pospolite ruszenie wśród młodych internetowych producentów. Cynicy powiedzą, że podobne przeróbki (“Bed Intruder", “Dead Giveaway") powstały za oceanem już dobrych kilka lat temu, jednak jak bardzo jest to nieistotne w tym momencie.

Remake wymagał naturalnie poczucia humoru, ale również skili i sporej wyobraźni muzycznej. Monolog Stonogi przerobiony na lekko off-beatowy wokal wchodzi w trybalne synthy jak w masło, zwłaszcza w nadzwyczajnie chwytliwym refrenie, w którym odwrotnie do produkcji Major Lazer kumuluje się ten swoisty utwór, dostarczając trochę perwersyjnej przyjemności.

Przeróbka “Lean On" to bezlitosny punchliner, który dobrodziejstwem FL nie tylko wydobywa, co najlepsze, z pierwszej produkcji czasów moombahtonu, ale też spaja intensywnie podzielony naród, który w obliczu braku autorytetów postanowił niestety konsekwentnie stawiać na autorytety byle jakie. Jednak w 2016 na osłodę wszystkim oszukanym Zbigniew Stonoga x Major Lazer x Ekiso przygotowali bezpretensjonalne “JEBAC, RRRUCHAĆ" dzięki którym każdy może się przy porannym przygotowaniu do pracy poczuć jakoś młodziej i jakoś mniej bezsilnie. Internet jest najlepszy. –Iwona Czekirda


#20-11    #10-01

Redakcja Porcys    
BIEŻĄCE
Porcys's Guide to Polish YouTube: 150 najśmieszniejszych plików internetowych
Ekstrakt #2 (kwiecień-grudzień 2022)